4 dni pracy, a nie 5? Czy to daje 3 dni weekendu? Brzmi dość abstrakcyjnie ale istnieje takie rozwiązanie i prawdopodobieństwo, że być może, praca odbędzie się właśnie w tym optymistycznym modelu. Co ciekawe, są już na rynku firmy szczególnie w Anglii i Stanach Zjednoczonych, które wprowadziły 4-dniowy tydzień. Warto dodać, iż kodeks pracy nie wyklucza zastosowania takiego rozwiązania. Oczywiście wprowadzając taki system, pracodawca nie powinien zmniejszać pensji. Celem, krótszego tygodnia pracy nie jest redukcja kosztów.
Debatę, na temat dni roboczych należy zacząć od tego, iż jest to temat poruszany od dawien dawna. Myślę, że jeszcze nasi dziadkowie pamiętają, iż sobota nie była dniem wolnym. Prekursorem, pięciodniowego tygodnia pracy, był w 1926 roku Ford Motor Company, który ujednolicił harmonogram od poniedziałku do piątku; wcześniej powszechną praktyką był sześciodniowy tydzień, z wolnymi tylko w niedziele. Teoria Henry’ego Forda polegała na tym, że praca przez pięć dni przy tej samej płacy zwiększy wydajność pracowników, ponieważ ludzie będą wkładać więcej wysiłku w krótszy wymiar pracy.
Pandemia koronawirusa, również pokazała, iż to co niemożliwe jednak może okazać się rzeczywistością. Mowa tu oczywiście o pracy zdalnej. Wiele organizacji pracuje obecnie w modelu hybrydowym, polegającym na 1-2 dniach w biurze i 3-4 dniach w domu. Badania pokazują, iż wydajność pracy nie uległa pogorszeniu.
Rozmowy wokół czterodniowego tygodnia ponownie rozgorzała pandemia COVID-19, a pracownicy i pracodawcy ponownie zastanawiali się nad znaczeniem elastyczności i korzyści w miejscu pracy. Przyszłość ukierunkowana jest na budowanie efektywności i produktywności pracowników, a także na zachowanie równowagi między życiem zawodowym, a prywatnym (work-life-balance). Zwolennicy czterodniowego tygodnia pracy sugerują, że po wdrożeniu zwiększa się satysfakcja pracowników, podobnie jak ich wydajność.