?Nie lubię poniedziałków? to nie tylko stara, polska komedia z 1971r., ale również bolączka osób aktywnych zawodowo, a jak pokazują badania, nawet i dzieci. W krajach zachodnich, napięcie i smutek przed nękającym poniedziałkowym budzikiem jest tak popularnym zjawiskiem, że nawet otrzymało swoją nazwę ?Sunday Night Blues?. Zazwyczaj koniec weekendu oznacza dla nas początek tygodnia niepowodzeń i kryzysów. Co jest błędnym podejściem i z góry nastawia nas negatywnie. O wiele łatwiej byłoby nam myśleć o poniedziałku jako o początku czegoś dobrego i nowego.
Teoretycznie 62 godziny pomiędzy 18:00 w piątek, a 8 rano w poniedziałek to błogie wytchnienie od stresu i pracy. Praktycznie jednak, jak pokazują badania niemieckich i szwedzkich socjologów, niedzielny wieczór wcale nie jest czasem błogiego relaksu, tylko lękiem przed jutrem. 78% respondentów zbadanych w międzynarodowej ankiecie prowadzonej przez monster.com przeżywa cotygodniowy Sunday Night Blues. Dzieje się tak dlatego, że na samą myśl o początku nowego tygodnia, nie tryskamy energią tylko smutkiem, a w skrajnych przypadkach nawet i stanami depresyjnymi. W niedzielę dobiega końca czas zabawy i słodkiego lenistwa, a zaczyna się pięć dni pracy i stresu w szybkim tempie. Przed-poniedziałkowy lęk może być związany z antypatią do naszego miejsca pracy, znudzeniem, rutyną albo nadmiarem obowiązków czy też ogólnym brakiem energii życiowej. Czasem i wyczerpujący weekend jest powodem ogólnego złego samopoczucia przed-poniedziałkowego. Początek tygodnia zwykle przeżywamy pod hasłem: ?byle do piątku? i ?żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce?. Warto uświadomić sobie, iż Sunday Night Blues przeżywa dużo osób i nie jesteśmy z tym sami. Bardzo możliwe, że nawet Twój szef odczuwa przytłoczenie zbliżającym się poniedziałkiem.
Pomocne w przezwyciężeniu niechęci do poniedziałku jest zidentyfikowanie co tak naprawdę nas zniechęca. Może atmosfera w pracy, mobbing, postawa szefa czy generalny brak energii i motywacji? W zależności od przyczyny trzeba znaleźć jakieś skuteczne antidotum.
Dobrym zwyczajem w walce z niedzielno-poniedziałkową chandrą jest zmiana nawyków. Na niedzielny wieczór warto zaplanować jakieś pozytywne i ważne dla nas wydarzenie np. odcinek ulubionego serialu czy wciągająca książka. Dobre na rozładownie negatywnych emocji są różnorakie ćwiczenia fizyczne. W poniedziałek rano można natomiast robić sobie jakąś słodką i krótką przyjemność, od której będziemy zaczynać każdy kolejny tydzień.
Kiedy w niedziele zjada Cię stres, rozpisz na kartce najgorsze scenariusze tego tygodnia oraz ich przeciwieństwa (najlepsze rozwiązania). W kolejną niedzielę sprawdź jak zrealizowały się Twoje scenariusze. Może czasem naprawdę przesadzamy? Na każdy nadchodzący dzień tygodnia warto zaplanować coś fajnego, na co czekamy. Nie muszą to być tak wyniosłe rzeczy, takie jak teatr czy imieniny cioci, ale na przykład lunch z koleżanką czy ulubiony program telewizyjny. Co więcej, mimo doby laptopów i maili odbieranych praktycznie wszędzie i o każdej porze, odetnij się od pracy w weekend. Postaw na regenerację i wyłączenie komunikatorów zawodowych (skype, maile). Ciekawość tego co się dzieje na poczcie mailowej oraz pilność poniedziałkowych zadań może dodatkowo zmotywować.
O weekend, a szczególnie jego ostatnie minuty dobrze jest zadbać już w piątek. Wychodząc z pracy warto ugasić pożary, spisać na kartce plan dnia na poniedziałek (tak, by w weekend nie stresować się tym co jeszcze możemy przeoczyć lub zapomnieć) oraz rozwiązać dręczące nas konflikty personalne. Najgorsze w powrocie do pracy jest ponowne zmierzenie się z zaległymi problemami i obowiązkami. Na poniedziałkowe poranki za biurkiem zaplanuj lekkie i niewymagające zajęcia.
Poniedziałkowe poranki są najgorszym okresem w tygodniu dla większości ludzi na świecie. Powrót do rutyny i obowiązków po wolnym weekendzie nigdy nie jest prosty, jednakże podejmij walkę i zmień swoje nawyki na takie, dzięki którym Sunday Night Blues Cię ominie.
?Nie można zmienić tego, co stało się w zeszłym tygodniu, ale można nauczyć się od niego i wybrać szczęście w nadchodzącym tygodniu!?
Anton K. Kressnig